Kredens Babci Marianny …

Tutaj będę Was zamęczać – kochani – moją pasją 🙂

Antyki i starocie towarzyszyły mi od zawsze, nawet wtedy kiedy nie zdawałam sobie z tego sprawy 😉 Pamiętam jak u mojej Babci Marianny Dobrolubowej rytuałem było oglądanie secesyjnego Pisma Świętego w obrazach wydanego w latach dwudziestych zeszłego wieku. Piękna księga, wypełniona cudownymi rycinami oplecionymi typowymi secesyjnymi motywami roślinnymi. Mogłam siadywać z nią przy stole i odwracać powoli kartę za kartą pod bacznym okiem Babci 🙂

Czasami Babcia pozwalała mi oglądać stare albumy ze zdjęciami rodziny Multańskich. Przeglądałam panieńskie zdjęcia Babci i jej sióstr i braci, studiowałam szczegóły ubran i fryzur z lat 20-tych i 30-tych, poznawałam szkoły, w których uczyła się lub uczyła później sama Babcia.

Albo zabawa szklaną kulą z pięknymi paciorkami w środku, którą w czasie wojny mój Tato – wówczas kilkuletni brzdąc –  usiłował rozbić w poszukiwaniu upragnionych cukierków. Poźniej odkryłam, że takie kule wytwarzano w wielu manufakturach, lecz jedna z najsłynniejszych znajdowala się w polskim oraz późniejszym – ukraińskim – Lwowie.

Pamiętam też jadanie posiłków przy pomocy wielgaśnych platerowanych sztućców Józefa Frageta z cudownym motywem irysowym … Byłam małą dziewczynką, która ledwo mogła unieść łyżkę do ust – taka była wielka 🙂

Wsłuchiwałam się w rozmowy starszych oparta o wielki, dębowy kredens królujący w maleńkiej kawalerce babci. Ukrywał on książki, rodzinne fotografie i pachnące latem konfitury, które przyrządzała babcia Marianna.

Tamte lata nauczyły mnie miłości i pietyzmu do rzeczy dawnych. Babcia odeszła, ale moje upodobania nie zmieniły się – tamten wielki kredens stoi teraz w moim salonie, jadamy nadal przy pomocy tych samych fragetów a kula – oglądają ją moje córeczki – z takim samym upodobaniem jak ja wtedy u Babci w Koninie.  Babcia spogląda na nas z portretu i wie, że jej starannie przechowywane przez lata przedmioty są u mnie bezpieczne. Przez moją pasją stałam się trochę powiernikiem wszelkich dokumentów rodzinnych – widocznie można mi zaufać, że nie zgubię i nie zniszczę, skoro tak bardzo mi na nich zależy ? 😉

Zbieranie antyków jest jak nałóg – godzinami można siedzieć na allegro poszukując interesującego przedmiotu, jeździć po pchlich targach i cieszyć się jak dziecko ze znalezionych staroci. Pewnego razu na najstarszym i najsłynniejszym chyba targu staroci w Berlinie udało mi się odnaleźć fragetowskie irysy – te same, które krolują w mojej kuchni. Wytworzone w przedwojennej Polsce przez Józefa Frageta, warszawskiego fabrykanta żydowskiego pochodzenia, trafiły do niemieckiego handlarza. Znał ich cenę, słono kosztowały, ale wróciły w nasze strony 🙂

Oprócz przedstawiania pięknych przedmiotów użytkowych, które kolekcjonuję, chciałabym czasem przedstawić trochę informacji na temat epoki, w której zostały wytworzone. Lata 20-te i 30-te to najpiękniejszy czas dla Polski – jeszcze przed zawieruchą wojenną, kiedy Rzeczpospolita rosła w siłę i cieszyła się beztroską. Ten czas zatrzymał się w moim domu: w przedmiotach, które mnie otaczają oraz w ciągłym poszukiwaniu nowych, które dopiero tu nastaną.

kredens babci

About starastajnia


2 responses to “Kredens Babci Marianny …

  • ma.ol.su

    Lata dwudzieste i trzydzieste to był najlepszy okres w życiu moich ś.p. Rodziców. Nasłuchałam się. Z oglądaniem gorzej; prawie nic się nie zachowało.

    Mam nadzieję, że wiele ze swoich skarbów nam pokażesz.

  • starastajnia

    Na pewno pokażę, choć nie za wiele ich pozostało … na szczęście te ocalone zdołały zasiać w mojej głowie pasję zbierania 🙂 i tak te rodzinne pamiątki zasilam uzbieranymi gdzie się da …
    Pewnie wiele z nich nie przedstawia żadnej wartości – tym lepiej dla mnie, mogę je zbierać bez opamiętania 🙂

Dodaj komentarz